Wspomnienia
Wspomnienia byłego długoletniego dyrektora Szkoły Podstawowej nr 1 pana Edwarda Musiała na temat powstania i historii naszej szkoły, a także rozwoju szkolnictwa w Wolbromiu, spisane przez niego na prośbę kierującej szkołą pani dyrektor Elżbiety Sojki. Pan Edward Musiał sprawował funkcję dyrektora szkoły w latach 1968 – 1988.
Zapraszamy do obejrzenia archiwalnych fotografii w naszej Galerii: "Tak było"
Tak było...
Własny budynek szkoły w Wolbromiu został oddany do użytku publicznego dopiero w roku szkolnym 1934/35. Do tego czasu dzieci uczyły się w domach prywatnych, w których właściciele udzielali swoich pomieszczeń na sale lekcyjne. Takich miejsc było kilka, m.in. na ulicy Piłsudskiego, Krakowskiej, Miechowskiej i w Rynku. W każdym miejscu uczył tylko jeden nauczyciel. Czyniono starania o wybudowanie szkoły, w której mogłyby się uczyć wszystkie dzieci. Trudno było znaleźć dobre miejsce blisko centrum miasta. Dopiero Magistrat dał taki plac przy ulicy Mariackiej (z gruntu „szpitalika”). Był to teren bagnisty, mokry, stały tam wciąż wody gruntowe. W czasie zimy dzieci mieszkające w pobliżu jeździły tu po lodzie. Ponieważ postanowiono postawić budynek dwupiętrowy, trzeba było utwardzić grunt. Przystąpiono do budowy. Wbijano w ziemię słupy dębowe bardzo gęsto i głęboko. Potem postawiono szerokie fundamenty z twardego kamienia i mury z cegły, stropy drewniane, solidne. Widać to było wyraźnie podczas kapitalnego remontu. Teraz stropy są betonowe. W 1934 roku oddano do użytku tylko połowę szkoły (część południową), w której uczono aż do końca lat 50-tych. Teren szkolny ogrodzony był wysokim, betonowym płotem z trzech stron. Czwartą stroną od ulicy Mariackiej była siatka i metalowa brama, obok furtka. Płot betonowy rozebrano podczas budowy „Orlika”. Przed budynkiem szkoły był sad. Rosły w nim drzewa owocowe: jabłonie, grusze, czereśnie, śliwy, wiśnie oraz krzewy: maliny, porzeczki czarne, białe i czerwone. Od bramy do budynku były trzy rzędy czerwonych i żółtych róż. Na lekcjach biologii uczniowie rozpoznawali drzewa i krzewy po liściach i owocach.
Po wojnie w Wolbromiu powstało gimnazjum (przestało istnieć w 1948 r.) i liceum, które umieszczono na II piętrze. Zrobiło się ciasno i dlatego szybko przystąpiono do budowy drugiej, północnej części, dłuższej od południowej o jedną salę lekcyjną. W czasie prac budowlanych znowu uczono na mieście np. w budynku starej poczty, na ul. Żwirki i Wigury, w Rynku. Budynek podciągnięto do pierwszego piętra. Starano się o fundusze, bo społecznych pieniędzy zaczęło brakować. Okazało się jednak, że budowano bez planów. Żadna firma nie chciała wejść na budowę, bo nikt nie chciał brać za nią odpowiedzialności. Pierwszą część budowali rzemieślnicy i drugą też tak zaczęto. Podjęto decyzję: trzeba tę rozpoczętą budowę rozebrać. Plany szkoły powstały w Krakowie. Niedokończoną część północną rozebrano do fundamentów i skrócono. Powstał budynek symetryczny. Mieściły się w nim dwie szkoły powszechne: Nr 1 (męska) i Nr 2 (żeńska). Podzielono się salami proporcjonalnie w stosunku do ilości uczniów. Na drugim piętrze było liceum. Wybudowano również salę gimnastyczną z podpiwniczeniem na opał, ponieważ w nowej części i w starej założono centralne ogrzewanie. Sala gimnastyczna powstała za głównym budynkiem od wschodniej strony i dwa boiska (dolne i górne).
W latach 60-tych na Tysiąclecie Polski miało powstać w kraju tysiąc nowych szkół (głównie dzięki pracy i funduszom społecznym). W Wolbromiu wybudowano wtedy dwa piękne obiekty: przy ul. Skalskiej i Łukasińskiego (obecnie Pod Lasem). Przy ul. Łukasińskiego została umieszczona Szkoła Podstawowa Nr 2, a w budynku przy ul. Skalskiej Liceum Ogólnokształcące wraz z internatem. Przy ulicy Mariackiej pozostała tylko Szkoła Podstawowa Nr 1. W Wolbromiu była jeszcze Szkoła Podstawowa Nr 3 w tzw. „Rajach”. Ta szkoła przestała istnieć z chwilą powstania „Tysiąclatki” Pod Lasem w 1963 roku. W Szkole Podstawowej Nr 1 w Wolbromiu dalej uczyło się dużo uczniów (rocznie około tysiąc), było ciasno, szczególnie w latach 1975 – 1995, gdy dowożono uczniów z sąsiednich wiosek. Uczniowie uczyli się na dwie zmiany od godz. 8:00 do 17:00. Sytuacja zmieniła się na korzyść, gdy w latach 90-tych oddano nowy budynek szkolny na Osiedlu Łokietka. Tam z ul. Mariackiej przeszły najpierw dzieci młodsze z klas I – III, a potem starsze klasy (na czas remontu budynku szkolnego przy ul. Mariackiej). Reforma szkolnictwa w 1999 r. skróciła cykl nauczania w szkołach podstawowych do 6 lat i powołała 3 letnie gimnazja, skróciła również okres nauki w liceach do 3 lat i w technikach do 4. Od tego roku zreformowana 6-klasowa Szkoła Podstawowa Nr 1 w Wolbromiu powróciła do gmachu szkolnego na ul. Mariacką.
Oświata w Wolbromiu była zawsze ceniona i na dobrym poziomie. W ostatnich latach, po II wojnie światowej bardzo duża ilość młodzieży otrzymała solidne podstawowe i średnie wykształcenie, co umożliwiło im dalszą naukę na studiach wyższych. Sięgając wstecz do historii miasta, już w XIV wieku jest wzmianka o istniejącej w Wolbromiu szkole parafialnej. Natomiast na przełomie XVI i XVII wieku jest udokumentowana działalność tej placówki. Na czele szkoły parafialnej stał Rektor, który był wybierany przez plebana i wolbromskich rajców. Był też czasem drugi nauczyciel, kantor. Wielu absolwentów szkoły parafialnej w Wolbromiu było w gronie studentów Akademii Krakowskiej i za granicą, jak również w seminariach duchownych i w zakonach. Na kartach historii można spotkać wiele nazwisk wybitnych wolbromian. Szkoła parafialna mieściła się początkowo w przykościelnej plebanii, potem w domu podarowanym przez mieszczanina, później w wynajmowanym lokalu, następnie w budynku klasztornym. Był też budynek własny na placu kościelnym, ale się spalił. W szkole uczono czytania, pisania, łaciny, śpiewów kościelnych, katechizmu. Nauczyciel uczący w szkole zazwyczaj był też pisarzem miejskim. Mieszczanie wolbromscy często pomagali uczniom czy żakom fundując stypendia. Wynagrodzenie za pracę w szkole otrzymywał Rektor, kantor czy nauczyciel od proboszcza i miasta. Szkoła parafialna istniała do rozbiorów Polski.
W czasie zaborów uczono się w domach (od rodziców lub rodzeństwa), często na książeczkach do nabożeństwa w języku polskim. Po upadku powstania styczniowego w szkołach zaboru rosyjskiego, które istniały przy gminie, uczono czytać i pisać tylko po rosyjsku. W tym czasie dokumenty także były zapisywane tylko po rosyjsku (metryki urodzenia, akty ślubu, zgonu, stan majątku itp.). Uczniowie do takiej gminnej szkoły chodzili w okresie zimy, gdyż dzieci musiały wiosną, latem i jesienią pracować w gospodarstwach rodziców i dworach. W takiej szkole była tylko jedna klasa dla wszystkich uczniów z gminy, licząca od 30 do 50 osób. Najczęściej do takiej szkoły chodziło się jedną zimę, często tylko jedno dziecko z rodzeństwa. Innym nie pozwalały na to warunki: brak butów, ciepłej odzieży, duża odległość od szkoły. Z tego powodu wielu ludzi nie umiało czytać i pisać. Podpisywali się „krzyżykami”. Jeszcze po II wojnie światowej organizowano kursy dla analfabetów, dla starszych osób. Z drugiej strony rodzice nie chcieli uczyć dzieci po rosyjsku, woleli po polsku. Do szkoły gminnej chodzili tylko chętni.
Wejście na teren szkolny było dalej niż obecnie. W tym miejscu, gdzie jest teraz droga do szkoły stały dwa domy, w których mieszkały rodziny żydowskie. Domy zostały rozebrane, odsłaniając częściowo budynek szkolny. Pozostały wtedy jeszcze trzy gospodarstwa naprzeciw szkoły. Obecnie istnieje tylko jedno. Teren szkolny, mimo że był podwyższony gruzem z rozbiórki nieskończonego skrzydła szkoły, wciąż był bardzo mokry. W czasie roztopów czy większych opadów boisko szkolne było zalewane i do kotłowni wchodziła woda. Po wybudowaniu nowego północnego skrzydła, założono centralne ogrzewanie. Wodę czerpano ze studni głębinowych. Były dwa duże silniki elektryczne, zrobiono również kanalizację odwadniającą kotłownię i szkołę. Z niżej położonej kotłowni na wyższy poziom trzeba było ręcznie przepompowywać wodę. Tak było w czasie roztopów, czy remontu pieców C.O. Budynek nie był dobrze dogrzany, były złe piece i mało węgla na zimę. Po wymianie pieców i przejściu w 1975 do województwa katowickiego było już w szkole ciepło. Węgla dostawaliśmy drugie tyle, co wcześniej. Kanalizacja kończyła się ostojnikiem w rogu ogrodu przy ul. Mariackiej. Tak jest do chwili obecnej.
Zmiany w oświacie i sposobach przekazywania wiedzy, spowodowały utworzenie w szkole pracowni, w których gromadzono dużo pomocy naukowych i środków audiowizualnych. Zajęcia w pracowniach: fizyki, chemii, biologii, geografii, zajęć praktyczno – technicznych itp. mieli starsi uczniowie klas V – VIII. Uczniowie klas I – IV mieli klasopracownie. Była tylko jedna pracownia klas I – IV wyposażona przez Kuratorium (nowoczesna). Zanim powstały pracownie przeprowadzono kapitalny remont instalacji elektrycznej. Doświetlono klasy, założono kontakty i tablice rozdzielcze na każdym poziomie. W klasach można było włączyć radio, adapter, telewizor itp. Początkowo mieliśmy jeden telewizor czarno – biały zamykany w oszklonej szafie. Uczniowie często korzystali ze specjalnych programów oświatowych nadawanych przez telewizję (z fizyki, biologii, chemii, muzyki, historii itp.). Lekcje wychowania fizycznego odbywały się w sali gimnastycznej (dużej i małej), na boisku, placu rekreacyjnym lub na korytarzu. Plac rekreacyjny wyłożony był trylinką, a potem pokryty asfaltem. Uczniowie mogli wychodzić na plac na każdej przerwie w tym samym obuwiu, w którym chodzili po szkole.
W 1968 roku, gdy zostałem przeniesiony służbowo do Wolbromia, w szkole nie było ani świetlicy, ani stołówki. Ich zorganizowanie nie było łatwe. Należało czekać na przyznanie etatów i funduszy. Inspektorat w Olkuszu nie miał tego w planie pracy. Trzeba było szukać pomocy w kuratorium oświaty w Krakowie. I tak, dzięki mojemu dawnemu wychowawcy, który wówczas pracował w kuratorium, zaczęliśmy wkrótce dożywiać dzieci (początkowo śniadania i jednodaniowe obiady). Już w następnym roku pracowała świetlica. Kuchnia i stołówka znajdowały się w suterynie, a świetlica na parterze skrzydła północnego. Dostaliśmy etat kierownika świetlicy, intendenta, kucharki i pomocy (drugą pomoc opłacaliśmy ze środków Komitetu Rodzicielskiego) oraz fundusze na darmowe obiady dla 30 uczniów. Chętnych do korzystania ze stołówki szkolnej było wielu, dlatego powołano specjalna komisję, która typowała uczniów. W pierwszej kolejności z posiłków korzystali uczniowie dowożeni do szkoły z innych miejscowości, uczniowie zwolnieni z opłat i mający trudne warunki domowe.
W Szkole Podstawowej nr 1 w Wolbromiu istniały kiedyś dwa gabinety: lekarski i stomatologiczny, czynne codziennie. Uczniowie mieli stałą opiekę lekarską i dentystyczną, byli badani, ważeni, mierzeni, szczepieni itp. W latach 80 –tych taka opieka przestała istnieć. Pozostawiono tylko higienistkę w gabinecie lekarskim.
Po wojnie w województwach i powiatach powstały ośrodki metodyczne WODKO i PODKO (Wojewódzki/Powiatowy Ośrodek Doskonalenia Kard Oświatowych). Z każdego przedmiotu powołano najlepszych nauczycieli na stanowisko instruktorów (wizytatorów). Z naszej szkoły takie funkcje pełnili: polonistka, matematyczka, rusycysta oraz nauczyciele wychowania przedszkolnego, nauczania początkowego i wychowania fizycznego. W każdy czwartek wizytatorzy wyjeżdżali do szkół na terenie powiatu olkuskiego. Hospitowali lekcje, omawiali je wspólnie z prowadzącym i udzielali porad metodycznych. W ten sposób nauczyciele, szczególnie młodzi, doskonalili swój warsztat dydaktyczny.
Każdego roku w naszej szkole studenci uczelni pedagogicznych z Krakowa i Śląska odbywali praktyki pedagogiczne. Uczyli się prowadzenia lekcji, przekazywania wiedzy różnymi metodami, utrwalania materiału i sprawdzania wyników nauczania. Praktyki te odbywały się pod opieką doświadczonych nauczycieli z wieloletnim stażem. Praktykant przez pierwsze dni przyglądał się jak prowadzi lekcje opiekun, a potem sam prowadził zajęcia. Każdy temat musiał przygotować na piśmie w postaci konspektu, a potem zrealizować go na lekcji. Najczęściej praktyki trwały dwa tygodnie, czasem miesiąc. Praktykant otrzymywał ocenę i potwierdzenie odbycia praktyki. Czasem uczelnie przysyłały na kontrolę praktyk swoich wykładowców.
Po zlikwidowaniu w latach 70-tych ośmioklasowej szkoły podstawowej w Wierzchowisku (złe warunki lokalowe), uczniowie z części Brzozówki, Lgoty Wielkiej, Sulisławic i Wierzchowiska byli dowożeni do Szkoły Podstawowej nr 1 w Wolbromiu aż do lat dziewięćdziesiątych. Przez kilka lat dowożono także uczniów klas VII - VIII z Poręby Dzierżnej. Czteroklasowe szkoły podstawowe w Wierzchowisku, Sulisławicach i Lgocie Wielkiej stały się Punktami Filialnymi Szkoły Podstawowej Nr 1 w Wolbromiu. Najlepszym przewoźnikiem był PKS w Miechowie. Nie było żadnych problemów (spóźnień, braku pojazdu itp.). Uczniowie dowożeni byli pod stałą opieką nauczycieli pracujących w szkole i świetlicy.
W zimie w roku szkolnym 1968/69 uczniowie zaczęli już korzystać z toalet w budynku szkolnym. Powstały dwa piony, jeden dla chłopców, drugi dla dziewcząt i nauczycieli. Wcześniejsze, stare ubikacje zostały wybudowane na placu szkolnym w tym samym czasie, co drugie skrzydło budynku i sala gimnastyczna. Był to budynek betonowy z czterema wejściami, oddzielnie dla chłopców ze szkoły podstawowej i liceum, tak samo dla dziewcząt. Ubikacje te służyły przez wiele lat, nawet wtedy, gdy były już nowe toalety w budynku szkolnym, np. w przypadku braku wody. Budynek przestał istnieć w czasie budowy boiska Orlik.
Z chwilą, gdy uczniowie zaczęli korzystać z toalet w budynku szkolnym, stała się możliwa zmiana obuwia. Rodzice i starsi uczniowie zaczęli pomagać czyścić parkiety w tych salach lekcyjnych, gdzie nie było nowego parkietu (w starym skrzydle na podłogach położono nowe parkiety). W szkole zniknął pyłochłon, było czysto, pachniało pastą do podłogi. Początkowo wieszaki i buty były w klasach, potem udało się w suterynie urządzić szatnie. Dzięki „Techmatransowi” zbudowano boksy, każdy przeznaczony dla dwóch klas. Boksy miały wystarczającą ilość haków do wieszania worków i okryć. W każdym boksie były stabilne ławeczki, które ułatwiały zdejmowanie i wkładanie obuwia. Boksy zamykane były na kłódki przez dyżurnych. Dyżurni przychodzili pierwsi do szkoły i wychodzili ostatni. Klucze zabierali ze sobą. Czasem z tego powodu był problem (choroba, zapomnienie klucza itp.). Potem zapasowe klucze były zawsze u woźnej. Jesienią, latem i wiosną w dni pogodne uczniowie w tym samym obuwiu co w klasie, wychodzili na przerwach na plac rekreacyjny. Zimą przerwy były tylko na korytarzach. Wszystkie hole były zajęte (pokój nauczycielski, sekretariat, biblioteka, harcówka, pomoce naukowe) i dlatego w szkole było ciasno. Czasem zimą na przerwach uczniowie musieli spacerować po korytarzach, żeby rozładować tłok. Szatnie urządzili uczniowie zasadniczej szkoły zawodowej, która mieściła się na parterze szkoły. Do powstania tej wielozawodowej szkoły przyczynił się wolbromski „Techmatrans” zapewniając sobie wykwalifiko-wanych: tokarzy, ślusarzy, frezerów, którym organizował praktyczną naukę zawodu w swoich warsztatach. Szkoła kształciła także przyszłych piekarzy, krawców, mechaników, kucharzy itp., którzy praktykę odbywali w różnych zakładach pracy pod kierunkiem mistrza w zawodzie. Szkoła była filią ZSZ w Olkuszu. Cykl naucza-nia wynosił 2 lub 3 lata w zależności od zawodu. Przedmiotów ogólnokształcących uczyli w szkole miejscowi nauczyciele, a przedmiotów zawodowych nauczyciele dochodzący. Nauka w szkole odbywała się przez dwa dni w tygodniu, a w pozostałe praktyka zawodowa. Po kilku latach przeniesiono ZSZ na ulicę Skalską.
W 1975 roku w wyniku reformy administracyjnej kraju część dawnego powiatu olkuskiego nalazła się w obszarze województwa katowickiego (m.in. gmina Wolbrom). Kuratorium katowickie wykorzystało teren Wyżyny Krakowsko – Częstochowskiej do utworzenia sieci szkolnych schronisk młodzieżowych na jurajskim szlaku turystycznym. W szkołach powstały przede wszystkim schroniska sezonowe działające w okresie wakacji, a tam gdzie były odpowiednie warunki schroniska stałe. Grupy turystów (głównie dzieci i młodzieży) przemierzały szlak turystyczny pieszo, zatrzymując się w schronisku tylko na nocleg. Należało im przygotować pomieszczenia do spania, mycia, świetlicę (radio, telewizor, gry) oraz kuchnię wyposażoną w prąd lub butlę gazową, naczynia (garnuszki, talerze, noże, widelce, łyżki itp.). Prowiant mieli we własnym zakresie. W ten sposób powstały tanie miejsca noclegowe np. w Błędowie, Żelazku, Sławkowie, Olkuszu, Wolbromiu, Pilicy i Ogrodzieńcu. W naszej szkole istniało schronisko sezonowe, które oferowało turystom 22 miejsca w dwóch klasach na parterze, kuchnię, toalety, umywalnię i salę gimnastyczną w dni deszczowe. Za urządzenie schroniska odpowiadał kierownik i sprzątaczka. Fundusze na sprzęt i wynagrodzenie zapewniało Kuratorium w Katowicach. Trzeba było kupić 22 łóżka, 44 koce, poduszki, pościel, sprzęt audiowi-zualny, wyposażyć kuchnię. Ten sprzęt w kuchni był wykorzystywany w ciągu roku jako pracownia zajęć praktyczno – technicznych dla dziewcząt (gotowanie, pieczenie itp.). Po zakończeniu sezonu, na 1 września należało przygotować sale lekcyjne do zajęć szkolnych, a łóżka, materace, koce, pościel umieścić w magazynie do następnych wakacji. Z usług schroniska korzystali zarówno uczniowie szkół podstawowych, jak i średnich, studenci, harcerze, sportowcy (szczególnie rowerzyści) i inni turyści posiadający legitymacje PTSM (Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych). Schronisko na ul. Mariackiej czynne było do czasu kapitalnego remontu szkoły, potem zostało przeniesione do budynku szkoły na osiedlu Łokietka, a z chwilą powstania w nim gimnazjum, przestało istnieć.
W sali gimnastycznej i na placu rekreacyjnym oprócz normalnych zajęć odbywały się też różne uroczystości np. rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, apele, rocznice historyczne, które przygotowywali uczniowie starszych klas pod opieką nauczycieli, czy wychowawców. W ważniejszych uroczystościach był zawsze poczet sztandarowy wprowadzany przez werble i fanfary. Sztandar szkolny był ufundowany przez Komitet Rodzicielski. Był przekazany szkole w 1972 roku. Rok wcześniej dzięki staraniu: Dyrekcji Szkoły, Rady Pedagogicznej, Rodziców i Samorządu Uczniowskiego Kuratorium w Krakowie nadało szkole imię Henryka Sienkiewicza. Uroczystość przekazania sztandaru poprzedziły przygotowania części artystycznej związanej z patronem szkoły. Poczet sztandarowy wybrała Rada Pedagogiczna: jeden uczeń i dwie uczennice z klas ósmych. W uroczystości brała udział cała szkoła: uczniowie, nauczyciele, rodzice, zaproszeni goście z Kuratorium w Krakowie, Inspektoratu Oświaty w Olkuszu i Urzędu Miasta. W czasie uroczystości odsłonięto na budynku szkoły nad wejściem nowe godło i tablicę z napisem: Szkoła Podstawowa Nr 1 im. Henryka Sienkiewicza w Wolbromiu. Wisi do chwili obecnej. Na holu pierwszego piętra odsłonięto również medalion z wyrytym wizerunkiem Henryka Sienkiewicza. Nauczyciel Pan Mieczysław Kołdras zrobił atrapy dzieł Henryka Sienkiewicza (kilkanaście książek) i umieścił je w specjalnej gablocie pod medalionem. Sztandar był przechowywany w gabinecie dyrektora w dużej stojącej oszklonej gablocie, z której był wyjmowany na ważniejsze uroczystości. Sztandar ten służy do chwili obecnej. W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych uczniowie chodzili do szkoły w jednakowych strojach. Uczennice w granatowych fartuszkach z przypinanymi białymi kołnierzykami, a chłopcy w bluzach z kołnierzykami. Przez wiele lat uczniowie mieli obowiązek noszenia tarcz. Odświętnym strojem do tej pory jest biała bluzka czy koszula i granatowe ubranie lub spódniczka.
Wolbrom, 20.III.2015 r. Edward Musiał
emerytowany dyrektor
Szkoły Podstawowej Nr 1 w Wolbromiu
Zapraszamy do obejrzenia archiwalnych fotografii w naszej Galerii: "Tak było"